Spojrzałem na stojącą przede mną waderę. Wyraźnie widać było, że zanim tu dotarła dużo podróżowała. Cisza zalegająca dookoła zrobiła się przytłaczająca, nie tylko z powodu milczenia mojego, Galesa i Charlene ale również dlatego, że wszyscy mieszkańcy zamku do tej pory krzątający się po nim i wykonujący swoje codzienne obowiązki przystanęli by popatrzyć i dowiedzieć się co ciekawego dzieje się na dziedzińcu. Uśmiechnąłem się lekko, niemal niezauważalnie i rozejrzałem się dookoła po czym skierowałem swój wzrok na waderę.
- Możesz dołączyć.- Powiedziałem po chwili milczenia, którą zastosowałem w celu podniesienia napięcia. Charlene uśmiechnęła się a po chwili skłoniła się lekko.
- Jakie stanowisko chciałabyś piastować?- Zapytałem spoglądając na waderę.
- Chciałabym zostać łowcą i...- Urwała na chwilę po czym zaczęła rozglądać się po całym dziedzińcu.
- Słucham. Na każdym stanowisku będziesz mile widziana.- Powiedziałem również podążając za jej wzrokiem. Nagle spojrzenie Charlene padło na niewielki pień z wbitym w niego toporem. Zazwyczaj służył on do rąbania drewna jednak kilka razy zdarzyło mu się służyć za narzędzie kata.
- Alfo pragnę zostać łowcą i katem.- Powiedziała wadera znów spoglądając na mnie.
- Oczywiście, nie ma problemu. Charlene od dziś jesteś jednym z łowców i katem Wallachia Dogs.- Powiedziałem na tyle cicho aby usłyszeć mnie mogli jedynie Gales i wadera, do której skierowane były te słowa.
- Powitajcie serdecznie nową członkinię Wallachia Dogs i mieszkankę Zamku Viitor Charlene. Będzie ona od dziś pełnić funkcję łowcy i kata.- Dodałem, tym razem głośniej aby wszyscy obecni mogli to usłyszeć. Po chwili rozległy się ogłuszające brawa. Nie minęło jednak nawet kilka minut a cały tłum rozszedł się w swoje strony i na dziedzińcu pozostała jedynie nasza trójka: Charlene, Gales i ja.
- A teraz kilka spraw organizacyjnych. Idziemy znaleźć dla Ciebie komnatę.- Powiedziałem i odwróciłem się w stronę wejścia do zamku po czym potruchtałem przed siebie. Mój doradca oraz Charlene podążyli za mną. Na samym początku udaliśmy się do pokoju sprzątaczy aby zabrać z niego klucz do nowej komnaty wadery.
- Sylvain podaj proszę klucz do jednej z komnat.- Poprosiłem gdy zobaczyłem jednego z sprzątaczy. Pies ukłonił się lekko po czym kiwnął głową i szybko zniknął wewnątrz kantorka. Po kilku minutach, podczas których zza drzwi dobiegały różnorakie odgłosy pies wyszedł z pomieszczenia i podał mi klucz z maleńkim numerkiem.
- Twoja komnata ma numer dwieście czterdzieści jeden.- Powiedziałem podając jej klucz.
- Teraz idziemy do Merlina.- Zakomenderowałem i ruszyłem w stronę pracowni starego psa.
- Przynieś proszę moje ubranie.- Powiedziałem szeptem do Galesa. Mój doradca kiwnął głową i pobiegł w stronę mojej komnaty. Ja tymczasem poprowadziłem Charlene do Merlina.
- Witaj Merlinie. Przyprowadziłem nową członkinię. Prosiłbym żebyś przydzielił jej amulety.- Powiedziałem spoglądając na szamana. Był on w swojej pół ludzkiej, pół zwierzęcej formie i mieszał jakieś zioła.
- Jak zawsze Schimbare dla nowego członka i jeszcze dla niej może... Invizibil.- Powiedział pies kładąc dwa amulety na stole. W tym samym czasie do sali wszedł przemieniony Gales niosąc moje ubrania. Szybko wszedłem za kotarę, za którą Merlin zazwyczaj badał swoich pacjentów, po czym przemieniłem się i ubrałem.
- Charlene możesz już iść do swojej komnaty. W szafie powinno być kilka sukienek oraz zapewne jakieś spodnie i koszule. Gales zaprowadzi Cię do twojej komnaty a później oprowadzi Cię po terenach. Miłego dnia życzę.- Powiedziałem wychodząc i posyłając przyjacielowi rozbawione spojrzenie. Oj... stanowczo za dużo czasu spędzam w towarzystwie Lunaver.
<Charlene?>
552 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz