Coś z tym gobelinem było stanowczo nie tak. Nie raz zdarzyło mi się być przygniecionym przez różnego rodzaju tkaniny jednak żadna nie była aż tak ciężka, nawet te arrasy, które mój ojciec zamówił dwa lata temu na ślub Mirczy nie były tak ciężkie mimo że wszyto w nie całą masę złotej i srebrnej nici. Dopiero po kilku minutach z pomocą dekoratorów udało mi się wyjść spod zwojów materiału. Okazało się, że razem z gobelinem na moją głowę spadła również nasza gamma - Peachy Woman.
- Stanowczo bardziej powinnaś uważać.- Powiedziałem rozprostowując się. Peachy tymczasem rozmasowywała plecy krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
- Dobra koniec zabawy. Ja dokończę wieszanie gobelinów.- Powiedziałem i chwyciwszy za kraniec materiału zacząłem wchodzić na drabinę. Kiedy byłem już na jej szczycie szybko podwiązałem tkaninę do odpowiednio wcześniej przygotowanych haczyków i zacząłem schodzić na dół by zająć się kolejnym gobelinem.
- Panie musimy Ci coś pokazać.- Nagle zza moich pleców rozległ się głos jednego z strażników.
- Już idę.- Powiedziałem gdy znalazłem się na ziemi i podążyłem za strażnikiem. Pies szybko zaprowadził mnie do głównej bramy prowadzącej na zamkowy dziedziniec.
- Panie znaleźliśmy je podczas obchodu wokół Ruin Poenari. Szwendały się bez opieki więc zabraliśmy je ze sobą.- Powiedział jeden z stojących przy bramie psów wskazując na trzy szczeniaki. Były to dwa pieski i jedna suczka, czarny owczarek niemiecki, wilczak czechosłowacki i biały owczarek szwajcarski.
- To co z nimi mamy zrobić panie?- Zapytał kolejny strażnik, który właśnie pojawił się koło mnie.
- Na pewno je przygarniemy do sfory jednak o tym kto się nimi będzie zajmował zdecyduje rada. Na razie Jacob, Enrique i Stefan zanieście je do sali narad a ty Marco znajdź wszystkich członków rady i zwołaj ich na kolejną naradę.- Zakomenderowałem i ruszyłem w stronę sali narad a za mną trzej strażnicy niosąc na rękach śpiące szczeniaki. Kiedy dotarliśmy do sali obrad cała rada już na nas czekała.
- Przepraszam za zwołanie rady w tak ekspresowym tempie ale mamy tutaj sprawę niecierpiącą zwłoki. Nasi strażnicy znaleźli trzy błąkające się po naszym terytorium szczeniaki i przynieśli je do zamku. Oczywiście zdecydowałem, że zostaną już z nami jednak pytani brzmi, kto byłby gotowy się nimi zająć.- Szybko przedstawiłem sprawę szczeniąt i rozejrzałem się po mojej radzie.
- Myślę że zbyteczne jest przekazywanie ich pod opiekę indywidualnym osobom. Wystarczy jedynie zakwaterować je w sierocińcu, który zaraz możemy otworzyć. Wyszłoby to na dobre i sforze i im.- Powiedział Perykles, czym znów mnie zdenerwował.
- Jeśli masz mi udzielać takich rad to lepiej zamilcz.- Warknąłem mimowolnie ukazując kły.
- Jeśli nikt nie złoży sprzeciwu popartego racjonalnymi argumentami to sam chciałbym się nimi zająć.- Powiedziałem spoglądając na siedzących obok siebie doradców mego ojca.
<Peachy Woman?>
443 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz