niedziela, 22 kwietnia 2018

Od Maybelline do Mihnei

Dzisiejsze lekcje minęły bardzo szybko. Wszystkie lekcje miałam już odrobione. No, prawie wszystkie. Zostało mi jeszcze napisanie wypowiedzi retorycznej. Dzisiaj był wtorek, a następną lekcję miałam w czwartek, co daje dwa dni na zastanowienie, ale wolałam przygotować się za wczas. Zawsze lepiej myślało mi się w ruchu, więc przechadzając się po lesie zaczęłam myśleć na głos.
-Miałam napisać o języku rumuńskim. Co by tu... Wiem! - krzyknęłam radośnie i odchrząknęłam. - Panie i Panowie! - wzięłam kartkę i słowo w słowo zaczęłam notować. - Coraz częściej możemy zaobserwować to, że nasz ojczysty język rumuński jest obiektem zmian wprowadzanych przez cały lud. Powodem wszystkich tych modyfikacji jest nic innego jak brak szacunku dla mo... - poczułam jak się z kimś zderzyłam. To nie miało tak wyglądać. Chciałam tylko spokojnie przygotować przemowę. - Uh... - cofnęłam się. - Przepraszam - spojrzałam na stojącego przede mną wilka. Był to chyba mój rówieśnik, czarny jak węgiel. Nie miałam czasu się nad tym zastanowić, bo moje notatki właśnie odlatywały na wietrze.
<Mihnea?>
166 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz