Wstałam z ławki. Myślałam że nigdy nie założę rodziny. Poszłam do mojej komnaty. Upadłam na łóżko.
- I co ja mam robić? Patrzeć jak moje życie się marnuję? - próbowałam się nie załamywać. Usiadłam na krześle obok biurka. Ale szybko wstałam, i wyszłam z komnaty. Rozejrzałam się, na korytarzu nigoko nie było.
- Pewnie wszyscy cieszą się życiem. - zajrzałam za okno. Na dworze było mnóstwo psów i wilków. Zeszłam po schodach, i znalazłam się zewnątrz zamku. Pobiegłam w stronę bramy, po czym wyszłam poza mury zamku.
- Tu mogę cieszyć się życiem. - wzięłam głęboki oddech, świeżego powietrza. Było tam pięknie, nigdzie indziej nie było lepiej.
107 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz