poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Od Maybelline do Shibu

Był dzisiaj piątek, godzina 13.15. Mieliśmy zacząć właśnie lekcje japońskiego. Nasza guwernantka, Aaggio, była świetną nauczycielką, więc bardzo się z tego cieszyłam. Na dzisiejszą lekcję mieliśmy opowiedzieć coś o sobie. Bardzo się starałam wymyślić coś porządnego, więc nie mogłam się doczekać, aż będziemy prezentować nasze wypowiedzi. Gdy pani Aaggio zapytała mnie o pracę domową, z ochotą wstałam i zaczęłam pewnie mówić wyuczoną na pamięć kwestię.
- Watashinonamaeha Maybelline de, watashi wa Futatsu kagetsu motte imasu. Watashi no ryōshin wa Peachy Woman-san to Corynth-san. Watashi wa Viitor-jō ni sunde imasu. Watashi wa dōbutsu ya kagaku ni kyōmigārimasu. Watashi no sukina kamoku wa, butsurigaku, shizen-gaku, soshite nihongodesu – powiedziałam praktycznie na jednym wdechu.
- Świetnie Maybelline, myślę, że mogę postawić ci szóstkę. Mówiąc o swoich zainteresowaniach i ulubionych lekcjach wykroczyłaś poza program, więc nie mam co do tego wątpliwości – pochwaliła mnie guwernantka.
- Dziękuję – powiedziałam i rozpromieniona usiadłam na miejscu. Moje rodzeństwo szybko skończyło mówić swoje wypowiedzi, więc od razu przeszliśmy do materiału z tej lekcji. Dzisiaj musieliśmy przerobić nazwy członków rodziny: rodziców, mamę, tatę, rodzeństwo, siostrę brata, dziadków, dziadka, babcię, wujostwo, wujka, ciocię, kuzynostwo, kuzyna i kuzynkę. Gdy chłonęłam wiedzę jak gąbka, nadeszła pora na następną lekcję, język włoski. Tu mieliśmy przedstawić jedną osobę z rodzeństwa, ja musiałam opisać mojego jedynego starszego brata.
- Questo è il mio fratello maggiore Rammstein. Ha due mesi. Mi piace molto perché è simpatico e amichevole, suoniamo spesso insieme – powiedziałam, gdy nadeszła moja kolej.
- Świetnie Maybelline, tym razem należy ci się piątka – pani Aaggio zapisała coś w dzienniczku i kazała mi usiąść. Ta lekcja minęła bardzo szybko. Równo o 15.00 nasza dzisiejsza edukacja dobiegła końca. Gdy moje rodzeństwo pobiegło do komnaty ja wyszłam na przechadzkę po ogrodzie. „Haha – matka, Chichi – ojciec, Haha – matka, Chichi – ojciec”- powtarzałam sobie spacerując. Nagle zobaczyłam jakiegoś szczeniaka.
- Oyahou! – przywitałam się, nie zdążając przestawić się na język ojczysty.
<Shibu? Kiepskie, wiem>
308 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz