Spojrzałem na Rin i kiwnąłem głową. Murada związano akurat chwilę przed tym jak zaczął się budzić. Po kilku minutach już zupełnie odzyskał świadomość. Z początku nie miał pojęcia gdzie jest jednak już po chwili uświadomił to sobie.
- Miałem Cię za mądrzejszego Muradzie. Nie wiem czy na twoim miejscu wysyłałbym najstarszego wnuka, następcę tronu, na przeszpiegi do obcego obozu, tym bardziej jeśli wiesz jaki jest nieudolny.- Mruknąłem spoglądając na niego.
- Czyli on tu jednak przylazł? Wyraźnie mu zabroniłem.- Warknął poirytowany były sułtan. Nagle wiatr zmienił kierunek i wyraźnie poczułem woń alkoholu rozchodzącą się od samca. No tak, zapomniałem po kim Mehmed odziedziczył swoje pijaństwo.
- Widzę, że twój syn bardzo lubi wysługiwać się dowódcami. Nie odważył się przybyć na wojnę, którą sam wywołał?- Zapytałem spoglądając na byłego sułtana.
- On? Przecież to ty ją wywołałeś.- Warknął wilk rzucając się i usiłując zerwać więzy.
- Nic ci nie mówi co? To on postawił mi warunki, których nie mogłem zaakceptować. Nie oddam wam żadnego z moich poddanych ani żadnego z moich dzieci.
- Oj nie marudź już. Twój ojciec oddawał poddanych, ba oddał nawet synów. Ale ty jesteś inny, twardszy. Żałuję teraz, że nie udało mi się wtedy zrobić z tobą tego samego co z twoim bratem...
- Milcz! Albo każę uciąć Ci ten twój język.- Warknąłem po czym odszedłem przed siebie, byle dalej od niego. Rin poszła natomiast za mną. Po chwili usiadłem na jakimś kamieniu.
- O czym on mówił?- Zapytała po chwili ciszy.
- Wiesz jak Turcy przełamują opór więźniów jeśli zawiodą inne metody? Gwałcą ich. Nie ważne czy kobietę czy mężczyznę. A we wszystkim przodują sułtani, którzy gwałcą wszystkich swoich zakładników, Mehmed poszedł o krok dalej robiąc to również swoim dowódcom. Mój ojciec oddał mnie i Radu jako zakładników Muradowi. Murad próbował tego sposobu z Radu co jak wiesz mu się udało... ale także ze mną co mu się nie udało. Cóż... spróbował tylko raz, później za bardzo się bał...- Mruknąłem i wyjąłem z pochwy jeden noży.
- Trochę tego dnia ucierpiała jego męskość... Ponoć jego żona zaczęła się wtedy skarżyć...
<Rin?>
344 słowa
Akceptacja! Dostajesz zezwolenie na zabicie lub wzięcie do niewoli dowódcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz