poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Od Maybelline CD Mihnei

- Może mógłbym odprowadzić Cie do jadalni na kolację? Tata i Sorcier już poszli więc nie muszę się spieszyć - zaproponował Mihnea i patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi. Co jest dzisiaj za dzień? Chyba wtorek, tak wtorek. Właśnie w tym tygodniu, tego dnia mama musiała gdzieś pilnie być i zajmował się nami tata. On nie powinien zamartwiać się jak mama, a poza tym uprzedziłam Rammsteina, że idę się uczyć i, żeby nikt się nie przejmował moją nieobecnością.
- Z chęcią się zgodzę - uśmiechnęłam się, dochodząc do wniosku, że mam taką możliwość. Nawet jeśli, to kolacje jemy wszyscy praktycznie w tym samym czasie, więc powinniśmy spotkać się w jadalni. Przyjęłam wyciągniętą łapę Mihnei i podniosłam się z jego pomocą. Ruszyliśmy razem w stronę jadalni.
- Ciekawe co dziś będzie na kolację - zastanawiałam się na głos.
- Nie mam pojęcia, ale na pewno coś pysznego - powiedział Mihnea.
- Racja, trafiły się nam świetne kucharki - przytaknęłam. Byliśmy już w ogrodzie, a ja poczułam lekkie łaskotanie w miejscu, w którym poprzednio schowały mi się magiczne ślimak i żółw oraz wodne biedronka i gąsienica.
- A tak w ogóle co robiliście na treningu? - zapytałam ciekawa, jak też takie zajęcia się odbywają.
<Mihnea?>
201 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz