Hmm, dwór sułtana owszem był okazały, ale nie dorównywał murom mojego domu. I nie mówię tego dlatego, że chce tylko obniżyć trochę wartość sułtana, tylko na serio tak uważam. Te wszystkie wzory na ścianach, suficie i podłodze, to wszystko było moim skromnym zdaniem trochę przesadzone. Kolory były w ogóle nie stonowane, dawały po oczach, a wyróżniające się rzeczy w ogóle nie powinny mieć miejsca. Nie jestem znowu jakąś ekspertką, ale nawet głupi by to zauważył. Szłam właśnie jakimś wielce przystrojonym korytarzem. Wodziłam wzrokiem po wilkach i psach. Wszyscy wydawali się smutni... Było to widać w ich oczach, mimo, iż starali się uśmiechać. Zauważyłam, że jedna samica, prawdopodobnie służka, przypatrywała się mi. Po chwili podeszłam.
- Nie widziałam cię... Jeżeli jesteś nowa musisz iść do sułtana... Poczekaj przed drzwiami dopóki służba nie powie ci, że możesz wejść- mówiła niepewnie i cicho, jakby się bała, że ktoś ją usłyszy - Jestem Elif, jakbyś potrzebowała wskazówek do znajdziesz mnie najczęściej na tym korytarzu. - dodała nieco odważniej
- Hatsune Miray - miałam dziwne wrażenie, że mogę jej ufać, i że będzie bardzo pomocna. Skinęłam głową i stanęłam tuż przed progiem. Szary jak popiół pies bez słowa wszedł do sułtana, powiedział parę słów i dał mi znak, że mogę wejść. Stanęłam przed Mehmedem. Był to średniego wzrostu wilk, jednakże wyższy ode mnie. Sierść miał czarną jak noc, niekiedy z szarymi refleksami, co było zapewne adekwatne do jego charakteru. Miał również przenikliwe niebieskoszare oczy, w których płonęła żądza władzy i przyjemności. Patrzyłam śmiało w te okrutne ślepia. Miałam niezachwiane wrażenie, że ten osobnik jest winien śmierci wielu stworzeń. Sługa stojący obok mnie trącił mnie lekko w ramię. Odwróciłam głowę.
- Uklęknij przed władcą - syknął przez zaciśnięte zęby. Fuknęłam. Zgodzę się na kłamstwa, natrętnego sułtana i życie w tym jaskrawym miejscu, ale nie będę klękać przed moim wrogiem. Poniekąd mam wyczytać czy Mehmed szykuje się do wojny czy nie. Oddawanie mu czci odczytywałam jako zdradę króla pod którego rozkazami aktualnie się znajduję. Odwróciłam głowę ponownie do sułtana.
- Jesteś zapewne ta nowa, nieprawdaż? Jak się zwiesz?- jego głos z wierzchu był miły i przyjemny, ale jakby się doszukiwać szczegółów, brzmiała tam odraza i zimno.
- Tak, oczekuję przyjęcia mnie na twój dwór jako dwórkę. Rodzice nazwali mnie Hatsune Miray - mówiłam bez zbędnych ozdobników, chłodno i bez uczuć. Najwyraźniej oburzyłam tym sługę, jak i sułtana, który w końcu podniósł się ze swojego siedzenia. Podszedł do mnie, uniósł łapę i wykonał ten znany wszystkim doskonale gest lekkiego pchnięcia brody do góry. Starałam się wykrzesać z siebie jak najwięcej zuchwałości, chciałam pokazać, że nie jestem takim byle jakim śmieciem, którego z łatwością można zaciągnąć po nocach do komnaty i jeszcze potem będzie się z tego cieszyć.
- Jesteś nowa, więc tym razem ci wybaczę. Ale następnym razem mów do mnie "Panie", "sułtanie" czy "władco", zrozumiano? - odezwał się. Nie odpowiedziałam - Masz charakterek. Lubię takie. Wyjdź - zwrócił się do sługi - Chce sam z nią zostać z naszą uroczą Hatsune Miray - lekko się cofnął, jednak nadal pozostawał w bardzo niebezpiecznej odległości. Byłam przygotowana na natychmiastowe rzucenie się na mnie. Widać Vlad miał stuprocentową rację. Mehmed nie próżnował, nawet jak znał kogoś trzy minuty.
<Vlad? Z grubej rury od razu, co tam mi szkodzi >
528 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz