Byłem naprawdę niespokojny. Może i pocałunek zadziałał na pożegnanie uspokajająco to nie na długo. Przez dobrą godzinę chodziłem po swojej komnacie zastanawiając się co mam zrobić, aby nie wygłupić się jutro przed jej ojcem. Do mojego pokoju wpadła Raisa. Widząc ją od razu podbiegłem do niej i się mocno przytuliłem.
- Więc masz już wybrankę serca braciszku - spojrzała się na mnie ze zadziornym wzrokiem. Nie odpowiedziałem nic, a ona poklepała mnie po plecach. - Spokojnie Maki, dasz radę tak jak zawsze sobie dajesz radę - spojrzałem się na jej twarz na której pojawił się drobny, ale uroczy uśmiech. - Maki połóż się lepiej spać - chciałem coś już powiedzieć, ale nie zdążyłem. Raisa odeszła, zostawiając mnie samego.
Czasami zastanawiam się jak ona to robi, że zjawia się wtedy kiedy ja potrzebuję wsparcia.
Zasnąłem. Sen był przyjemny jednak nie wiedziałem o czym on był. O dziwo nie denerwowałem się jeszcze przed spotkaniem z ojcem Mi-chan więc chyba było dobrze. Poszedłem do komnaty Mi-chan. Wspólnie udaliśmy się do jej ojca. Po przedstawieniu nas, jej ojciec zaczął temat ślubu. Spojrzałem się w stronę wadery. Uśmiechnąłem się delikatnie gdy zobaczyłem u niej zakłopotanie na twarzyczce.
- Jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat. Chciałem najpierw się jednak zapytać o rękę twojej córki panie - spojrzałem się z uśmiechem, ale z powagą w stronę jej ojca.
<Mi-chan?> wybacz za taki długi czas wyczekiwania...