Suczka okazała się być wyrozumiała, więc nie pogniewała się na mnie. Chyba bym sobie nie wybaczył, gdyby przestała przez to ze mną rozmawiać. Elhemina poprosiła mnie, abym podsadził ja do góry. Oczywiście zrobiłem to. W dodatku była o dużo lżejsza niż w mojej wyobraźni. Oczywiście nie miałem niczego złego na myśli. Po prostu mnie to zaskoczyło. Gdy wsparła się na drzewo ja bacznie przyglądałem się poczynaniom dziewczyny. Los chciał, że musiała poślizgnąć na czymś, co spowodowało, że obecnie leciała na ziemię. Chwyciłem ja niczym księżniczkę. Uśmiechnąłem się gdy nasz wzrok zetknął się ze sobą.
- Czy nic ci nie jest? - zapytałem się, delikatnie stawiając ja na ziemi. - Mam nadzieję, że nic ci się nie stało - dodałem wciąż patrząc na dziewczynę. Ona wyglądała na sparaliżowaną. - No już, nic się nie stało - poklepałem ja delikatnie po głowie uśmiechając się tym samym do niej.
- Czy nic ci nie jest? - zapytałem się, delikatnie stawiając ja na ziemi. - Mam nadzieję, że nic ci się nie stało - dodałem wciąż patrząc na dziewczynę. Ona wyglądała na sparaliżowaną. - No już, nic się nie stało - poklepałem ja delikatnie po głowie uśmiechając się tym samym do niej.
<Elhemina?> (^ω^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz