Podszedłem do młodej panny, a gdy zapytałem się ona odwróciła się w moją stronę i nim się obejrzałem, wszystkie liście leżały na mnie. Nie wiem dokładnie co to za liście, ale już wiedziałem, że powinienem w jakiś delikatniejszy sposób zwrócić jej uwagę. Biała suczka zaczęła szybko zbierać liście, a nim się spostrzegłem to ona już miała je wszystkie pozbierane. Na szczęście okazała się być miłą damą i pomogła mi z moim małym problemem.
Ruszyłem za nią, a kilka minut później znaleźliśmy się naprzeciw jakiegoś domu. Weszliśmy do środka jak gdyby nigdy nic co mnie bardzo zaskoczyło. Oczywiście zapytałem się czy nikt nie ma nic przeciwko temu, że weszliśmy tak po prostu. Okazało się, że należało to do niej. Zrobiłem to co kazała, a gdy przyjrzała się mojej ranie ni stąd ni znikąd zniknęła. Nie było już widać żadnego śladu po skaleczeniu. Byłem bardzo zaskoczony. Niby miała to w genach, ale wciąż mnie to zaskakiwało.
- Elhemina - powtórzyłem pod nosem jej imię. - Pasuje ci to imię, w sensie do twojej osobowości - uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Dziękuję - odparła, a ja spojrzałem się na nią.
Po jej ramieniu chodziła mała biedronka. Zbliżyłem się do niej, aby ostrożnie zdjąć z niej małego towarzysza. Mając na palcu biedronkę, uśmiechnąłem się w stronę zwierzaka.
- Powinieneś bardziej uważać maluszku - zaśmiałem się i skierowałem się ku otworzonemu oknu. - No już, leć mały - wystawiłem swoją dłoń na zewnątrz, aby mała biedronka mogła na spokojnie odlecieć. - Czy mógłbym ci się w jakiś sposób odwdzięczyć za pomoc? - wróciłem do nowo poznanej suczki.
<Elhelmina?> ^_^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz