poniedziałek, 2 lipca 2018

Od Elheminy Cd Makoto

Po kolacji ruszyłam jeszcze na chwilę do gabinetu. Musiałam sprawdzić jeszcze czy nie brakuje mi jakichś ziół do mikstur. Na biurku zobaczyłam jakiś liścik. Okazało się, że był od Makoto. Od razu kiedy go przeczytałam ruszyłam na miejsce spotkania. Samiec czekał na mnie pod zegarem, wyglądał na zadowolonego z mojego widoku. Zaprowadził mnie na najbliższe wzgórze, gdzie razem oglądaliśmy deszcz meteorytów. W jego towarzystwie czułam się bardzo szczęśliwa. Ostatni raz czułam się tak jeszcze przed śmiercią matki. Na myśl o niej z moich oczu zaczęły kapać łzy.
- Coś nie tak?- Zapytał Makoto.
- Nie... Tylko nie czułam się tak dobrze od śmierci matki...
- Od jak dawna nie żyje?
- Od dwóch lat. Została zamordowana podczas wojny, zepchnięto ją z wieży...- Powiedziałam wycierając wciąż kapiące łzy.
- Ojciec zawsze starał się o nas dbać jednak po tym wszystkim załamał się... Przepraszam Cię... Po prostu brakuje mi matki i ojca, takiego jakim był przy niej.
<Makoto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz