- Nie wiem jak ze zgonami, ale mieliśmy około dwudziestu rannych – wtuliłam się
w niego. Podniosłam głowę i spojrzałam na bandaże okrywające praktycznie całego
wilka. Były przesiąknięte krwią.
- Trzeba wymienić ci opatrunki – powiedziałam i zabrałam się za zdejmowanie opatrunków z piersi Mihnei.
- Dasz radę usiąść? – spytałam.
- Spróbuję – odparł i podjął próbę podniesienia pleców z polowego łóżka. Niestety zamiast sukcesu doczekałam się tylko ciężkiego jęknięcia. Objęłam go delikatnie i pomogłam mu zająć pozycję siedzącą. – Dzięki – powiedział. Znacznie zgrabniej zaczęłam zdejmować opatrunki. Zobaczyłam tam paskudną, ciętą ranę. Nie mogłam patrzeć na krew na ciele ukochanego, więc pośpiesznie zaczęłam ponownie zakładać nowe bandaże. Pomogłam Mihnei bezboleśnie zająć pozycję leżącą i podniosłam się.
- Odpoczywaj – powiedziałam i pocałowałam go w czoło. – Niedługo przyjdę – odwróciłam się i wyszłam z namiotu. Pobiegłam do głównego, bo tam potrzeba było teraz medyków, którzy skończyli swoją robotę. Jakiś żołnierz stracił kończynę i miotał się w halucynacjach, więc trzeba było szybko go unieruchomić i podać mu odpowiednie środki, a później opatrzeć rany. Bitwa się skończyła i nie przybywało rannych, więc po zajęciu się tym pacjentem i innymi potrzebującymi pomocy wróciłam do namiotu, w którym leżał Mihnea i czekałam, aż się obudzi.
<Mihnea?>
209 słów
Akceptacja! Dostajesz zezwolenie na zabicie lub wzięcie do niewoli dowódcy.
- Trzeba wymienić ci opatrunki – powiedziałam i zabrałam się za zdejmowanie opatrunków z piersi Mihnei.
- Dasz radę usiąść? – spytałam.
- Spróbuję – odparł i podjął próbę podniesienia pleców z polowego łóżka. Niestety zamiast sukcesu doczekałam się tylko ciężkiego jęknięcia. Objęłam go delikatnie i pomogłam mu zająć pozycję siedzącą. – Dzięki – powiedział. Znacznie zgrabniej zaczęłam zdejmować opatrunki. Zobaczyłam tam paskudną, ciętą ranę. Nie mogłam patrzeć na krew na ciele ukochanego, więc pośpiesznie zaczęłam ponownie zakładać nowe bandaże. Pomogłam Mihnei bezboleśnie zająć pozycję leżącą i podniosłam się.
- Odpoczywaj – powiedziałam i pocałowałam go w czoło. – Niedługo przyjdę – odwróciłam się i wyszłam z namiotu. Pobiegłam do głównego, bo tam potrzeba było teraz medyków, którzy skończyli swoją robotę. Jakiś żołnierz stracił kończynę i miotał się w halucynacjach, więc trzeba było szybko go unieruchomić i podać mu odpowiednie środki, a później opatrzeć rany. Bitwa się skończyła i nie przybywało rannych, więc po zajęciu się tym pacjentem i innymi potrzebującymi pomocy wróciłam do namiotu, w którym leżał Mihnea i czekałam, aż się obudzi.
<Mihnea?>
209 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz