- Nie. Proszę, jesteś jedyną osobą której mogę zaufać. Nie zostawię tak tego. Nie opuścisz mnie. Przy tobie czuję się pezbieczna.- powiedziałam z nadzieją w głosie.
- Później pogadamy. - poszedł w swoją stronę. Ja natomiast weszłam do mojej komnaty. Odrobiłam pracę domową.
- Mam nadzieję że dzisiaj jeszcze spotkam Mihneę. - Wyszłam z mojej komnaty. Zauważyłam że za mną biegną straże. Skądś ich znałam, ale nie wiedziałam skąd. Przebiegli przez mnie. Jakby byli duchami. Trochę się przeraziłam. Zaczęłam uciekać. Odwróciłam głowę do tyłu. Już nie było ich widać. Kiedy odwróciłam łebek do przodu i upadłam.
- Hej! Dokończymy naszą rozmowę? - przede mną stał Mihnea.
- Może być. - mruknął.
<Mihnea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz