- Masz trzydzieści sekund, decyduj się! Teraz albo nigdy! - syknęłam ponaglająco. Radu spojrzał na mnie, po czym kiwnął głową. Tymczasem te psy zatrzymały się przed nami.
- Sułtan jest w komnacie? - spytał jeden z nich, szary, z piwnymi oczami, trzymający jakiś worek. Pokiwałam głową i czym prędzej wyjaśniłam, że nikt nie może teraz tam wejść. Nie dlatego, że się martwiłam czy coś... Po prostu im dłużej sułtan będzie spał, tym bardziej szczegółowo omówię plan ucieczki do domu - Mamy dla niego okup, za posłów z Wallachia Dogs - wzdrygnęłam się. Czułam, że nie kłamią, kto by coś takiego na poczekaniu wymyślił. W dodatku wyglądali na zmartwionych. Czyżby byli posłani od Vlada?
- Czekajcie pięć minut! - krzyknęłam, wpadłam jak błyskawica do swojego pokoiku, który był mi przydzielony, porwałam jakiś skrawek papieru i szybko na nim nabazgrałam wiadomość dla króla.
"Królu Vladzie,
U mnie wszystko w porządku, nie masz potrzeby się martwić. Cel misji osiągnięty. "Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny". Atak od zachodu twierdzy, a zarazem od tyłu, przynajmniej takie ją mi znane wiadomości. Wrócę najpóźniej pojutrze, postawiłam sobie dodatkowy cel. Mam nadzieję, że z rezultatów będziesz zadowolony, Panie.
Hatsune Miray
Rin K."
Odrzuciłam długopis. Nie miałam najmniejszej ilości czasu by zastanowić się nad treścią. Nie oddawałam wiadomości jasno... Mimo wszystko nie mogłam ryzykować. Powróciłam szybko do posłów z okupem.
- Oddajcie to królowi Vladowi, powiedźcie, że są to wieści z dworu Mehmeda - mówiłam cicho, praktycznie szeptałam szybko chowając liścik do jednej z kieszeni torby przytroczonej do pasa. - Zostawcie to tutaj, przekażemy jak sułtan się obudzi - dodałam nieco głośniej. Szary z piwnymi oczami kiwnął głową i wraz ze swoim kolegą najspokojniej w świecie wyszedł z pałacu. Rozejrzałam się. Po chwili złapałam Radu za ramię i wyszłam z nim na dziedziniec.
- Dobra, plan jest taki. Jutro, wieczorem, wyruszamy. Zależy kto z nas będzie musiał iść do tej głupiej alkowy, ja albo ty. Bo wątpię by tutaj były jakieś inne nałożnice. W każdym razie, wykpimy się czymkolwiek, nawet najmniej wiarygodnym i uciekniemy, zgoda? - przedstawiłam swoją wersję wydarzeń.
- Zgoda - odpowiedział Radu. Uśmiechnęłam się. Czułam, że pierwszy raz coś w życiu idzie po mojej myśli.
(chamski i leniwy time skip o dwadzieścia cztery godziny xd)
Przebieg wydarzeń był dokładnie taki - znowu sułtan wezwał nas oboje do alkowy, ale wymyśliliśmy przebiegły sposób upicia go, tak więc, nie tylko udało mi się ochronić moje dziewictwo, ale i udało się nam wymknąć z pałacu niezauważeni. Gdy mieliśmy wychodzić Radu nagle przystanął. Zaczął wpatrywać się w mury pałacu.
- Stało się coś? -spytałam podchodząc do niego.
- Po prostu... Spędziłem tu trochę czasu, może nie za przyjemnego, ale jednak. Chyba potrzebuję trochę czasu, by przygotować się na spotkanie z rodzeństwem i ojcem oraz matką - odrzekł. Rozumiałam go. Dałam tu tyle czasu ile potrzebował. Ale nie minęło nawet pięć minut, a Radu się odwrócił - Dobra, wyruszamy - powiedział zdecydowanym tonem. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i dołączyłam do truchtającego wilka.
<Vlad?>
531 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz