poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Od Rin CD Vlada

- Zrobię co w mojej mocy, Panie - skinęłam głową i wyszłam z sali. Tyle spraw do ogarnięcia i przemyślenia... Natrętnym sułtanem się raczej nie przejmowałam, bardziej martwiło mnie to, jak odnajdę tego owego Radu II. Przecież nie podejdę do jakiegoś wilka i nie powiem "Cześć, przybywam z innej krainy, muszę odszukać Radu II, inaczej moja misja pójdzie na marne.". Muszę wymyślić jakiś fortel... Tylko właśnie, jaki? Zadręczona tymi rozmyślaniami dotarłam do mojej komnaty, gdzie rzuciłam się na miękki materac i ukryłam twarz w poduszce. Musiałam dobrze pożegnać się z tym miejscem, w końcu nie wiadomo kiedy tutaj wrócę i w jakich okolicznościach. Po chwili wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Wiem, że to trochę przesadzone, ale dla kogoś takiego jak ja, ponowne rozstanie z domem to podwójna udręka. Jednak mimo wszystko, dobro królestwa i ubezpieczenie na wypadek wojny jest ważniejsze niż moje samopoczucie. Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz, potem przed bramę główną. Jeżeli chciałam dotrzeć przed zmrokiem na dwór sułtana to muszę się pospieszyć.
Nie wierzyłam w swoje szczęście, ledwie uszłam dwieście metrów, a tu już usłyszałam stukot kół jakiegoś wozu. Odwróciłam głowę. Owy wóz jechał właśnie w moją stronę. Wskoczyłam na pokład.
- Czy szanowny pan zechce mnie podwieźć na dwór sułtana? - powiedziałam najsłodszym głosem, na jaki było mnie stać i uśmiechnęłam się najszerzej jak umiałam.
- Masz szczęście, mała, właśnie tam jadę. - odpowiedział kierowca tonem obojętnym, ale można go odebrać jako oschły i zimny. Wzruszyłam ramionami i usiałam. Znowu naszły mnie wątpliwości dotyczące mojego zadania. Czy aby jestem wystarczająco wyszkolona? Nie wiem. Mam opracowane wszystkie szczegóły, ale wszystko zaskoczyć mnie może w ogóle. Fałszywe imię? Wymyślone. Sposób w jaki spławię sułtana? Wymyślony. Wszystko jest tak pięknie i różowo.
- Mała, jesteśmy na miejscu. - usłyszałam burkliwy głos kierowcy. Odezwał się pierwszy raz odkąd wsiadłam na powóz. Im dłużej rozmyślałam na temat dźwięku tego głosu, tym bardziej dochodziłam do wniosku, iz jest on wielce nieprzyjemny.
- Dzięki - mruknęłam pod nosem i zostawiłam skromną zapłatę, w końcu, jak na jego gościnność to było aż nadto. Woźnica nic nie odpowiedział. Przewróciłam oczami i stanęłam przed głównymi drzwiami na dwór sułtana. Weszłam po pięciu schodkach i już chciałam wejść przed wielkie, dwuskrzydłowe drzwi, lecz kto mnie zatrzymał.
- Gdzie to się wybierasz? - zapytał wilk, który najprawdopodobniej był strażnikiem
- Do środka, jestem nową dwórką - szybko skłamałam. Nie lubiłam kłamać, ale to było zło konieczne. Widać, że strażnik nie wierzył mi do końca na słowo, ale w końcu mnie puścił. 
Dobra, rozpoczynam swoją pierwszą, poważną misję. 

<Vlad?>

420 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz