Przeciągnąłem się i ziewnąłem głośno po czym spojrzałem w stronę drzwi zza których dobiegał podniesiony głos a co jakiś czas ktoś uderzał w dębowe drewno.
- Vlad! Wstawaj wreszcie!- Gales od kiedy mianowałem go swoim doradcą bardzo wziął do siebie nową rolę.
- Nie możesz dać mi się wyspać? Przecież jest dopiero szósta rano.- Odkrzyknąłem wstając z łóżka.
- Dałbym Ci gdybyś jakiś czas temu, dokładnie przed czterema dniami, nie kazał mi pilnować żebyś nie zaspał dzisiaj. Przecież umówiłeś się na dobieranie pieczęci na szóstą trzydzieści.- Byłem pewien, że teraz Gales uśmiecha się wyobrażając sobie moją reakcję. Wcale bym mu się nie dziwił, zwłaszcza, jeśli wyobraził sobie to co się działo na prawdę w mojej komnacie. Kiedy tylko usłyszałem powód tak wczesnej pobudki momentalnie poderwałem się z łóżka i doskoczyłem do szafy wyciągając z niej szerokie, czarne spodnie i czerwoną koszulę. Niby nie było to potrzebne jednak przezorny zawsze ubezpieczony, a nigdy nie wiadomo kiedy diabli kogoś przyniosą. Strój był nie tylko wygodny ale również praktyczny, zwłaszcza gdy trzeba było szybko przemienić się w stu procentach w pierwotną formę. Butów z zasady nie nosiłem tak samo jak właściwie wszyscy członkowie stada, po prostu były one zbędne i niewygodne. Kiedy już ubrałem się podszedłem do drzwi i zacząłem ściągać z nich wszystkie zasuwy. Osobiście zabezpieczyłem swoją komnatę w sposób gwarantujący bezpieczeństwo nie tylko od wrogów materialnych ale również od wszelakich demonów. Srebro, sól i żelazo chronią przed wszystkim. Kiedy uporałem się już ze wszystkimi zabezpieczeniami wybiegłem z komnaty wprost na Galesa, który stał tuż przed drzwiami.
- To co idziemy?- Zapytał zgrabnie odsuwając się i tym samym unikając zderzenia.
- I to biegiem.- Mruknąłem dopinając jednocześnie guziki koszuli. Po kilku minutach biegu i wyminięciu całych hord sprzątaczek dotarliśmy do pracowni jubilera.
- Witaj panie. Przygotowałem kilka wzorów pieczęci, o które prosiłeś.- Powiedział samiec gnąc się w ukłonach i rozkładając przed nami pieczęci.
- Mam tutaj trzy pieczęci w pierścieniach: smoka, gryfa i wilka. Oprócz tego mam jeszcze przygotowane trzy wzory oficjalnej pieczęci smoka, tak jak chciałeś panie.- Jubiler wskazał mi na trzy pieczęci z wzorem smoka odciśnięte w laku a po chwili pokazał również pierścienie. Szczerze mówiąc wszystkie wyglądały ciekawie i oryginalnie, nie byłem w stanie zdecydować się na jedną.
- Gales co radzisz?- Zapytałem spoglądając na przyjaciela. On jednak jedynie wzruszył ramionami.
- Dobra zwołaj naradę. W końcu to ma być oficjalna pieczęć sfory.- Gales kiwnął głową i pobiegł zwołać radę. Jak na razie nie była ona liczna, jedynie ja, Gales, Peachy Woman, Amane i dwóch doradców mojego ojca. Jubiler wyciągnął zza lady małe pudełeczko, do którego włożył wszystkie pieczęci. Podziękowałem mu i ruszyłem w stronę sali narad.
- Zapewne wiecie, że każdy alfa po objęciu władzy obiera swoją pieczęć, która pod jego rządami będzie symbolem watahy. Zdecydowałem, że naszym symbolem będzie smok. Teraz proszę o radę odnośnie wyglądy smoka na pieczęci. Jak na razie mamy trzy wzory do wyboru.- Powiedziałem pokazując mojej radzie pieczęci. Gales spojrzał na mnie tak jakby wyczekująco ale nie miałem pojęcia o co może mu chodzić. Wzruszyłem jedynie ramionami i rozejrzałem się po wszystkich.
<Peachy?>
517 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz