środa, 13 czerwca 2018

Od Yinave C.D Shili

-Cholera jasna.- rozglądnąłem się w mroku.
-Znasz drogę?- Shila wydawała się przerażona, jednak nie ukazywała tego.
-Nie...nawet jeślibym znał, w mroku nie odnalazłbym się. - strząsnąłem liść z głowy, momentalnie ogarniając dziewczynę ramieniem. - Będzie Ci zimno. - uśmiechnąłem się chłodno, sprowadzając ton głosu na niższy.
*~*
Powiedzmy tak - poczekaliśmy na to, aż nadejdzie świt i dopiero wtedy udało nam się znaleźć drogę powrotną. Nie dziwię się zbytnio, że w nocy jej nie odnaleźliśmy, gdyż był to niezły labirynt. Ścieżyna w końcu doprowadziły nas na dwór, gdzie w bliżej nieokreślonym temacie rozeszliśmy się do komnat. Można powiedzieć, że nic ciekawego się nie działo, czas spędziłem na wypoczywaniu -choć nie miałem z czego odpoczywać - i pisaniu dalszej części piosenki. Przeglądnąłem również całkiem ciekawe zwoje na temat Parahyban i Poecilotherii - miałem niedługo otrzymać przesyłkę z jednym z tych ptaszników. Pod koniec po prostu położyłem się spać i z pędzlem w ręku odpłynąłem. Dzień rozpoczęty ćwierkaniem ptaków, czego tu chcieć więcej (mam wyliczać, Yinuś? bo tego jest dużo)? Mniej więcej o 8 wyszedłem z komnaty by zaczerpnąć świeżego powietrza, co i tak zakończyło się wędrówką do Ta Hwana. Gdy już wypuściłem konia na trawę, zobaczyłem umykającą Shile. Niewiele myśląc podbiegłem do niej z uśmiechem na ryjcu. Właśnie. Niewiele myśląc.
-Dokąd zmierzasz, Mademoiselle? - powoli doszedłem do wilczycy, spoglądając na nią spod czupryny.


Shila, boże wybacz mi ;-;

222 słowa :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz