Cały dzień biegałem po zamku usiłując załatwiać szereg dyplomatycznych lub państwowych spraw, które nie mogły czekać do następnego dnia. Niestety goszcząc u siebie całą masę kandydatów na zięciów po prostu się wysiada. Jak się okazało moja najstarsza córka była całkiem niezłą partią. Nie zamierzałem jednak naciskać na nią i zmuszać do małżeństwa, miałem nadzieję, że znajdzie kogoś, kogo pokocha i będą szczęśliwi. Kiedy właśnie szedłem zerknąć co u niej trafiłem na Lunę.
- Hej! Czy teraz masz czas na rozmowę?
- Tak.- Mruknąłem mając nadzieję, że im szybciej z nią porozmawiam tym szybciej da mi spokój. Nagle znikąd pojawił się mój wnuk.
- Dziadku...- Zaczął ale kiedy zobaczył Lunę zamilknął.
- No Ty to nie masz nawet minimalnych szans. Jesteś dla Vlada zbyt nijaka, nawet ja bym Cię nie chciał.(bonusik od Izayi z pozdrowieniami) A z tobą Vlad pogadam, jak znajdziesz chwilę. - Powiedział po czym pomachał nam na pożegnanie i zniknął za rogiem.
- No więc o czym chciałaś porozmawiać?- Zapytałem nieco zirytowany.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz