Życie lubi dawać w kość. Wojna wyczerpała kraj tak bardzo, że musiałem solidnie się namęczyć żeby przywrócić normalne funkcjonowanie a i tak wciąż było mnóstwo roboty. Tereny przyłączone do kraju po wygranej były w złej kondycji, Mehmed wcale o nie nie dbał. Znowu wróciłem do mojego zwyczaju pracy ponad siły, z którego zrezygnowałem ponad dwa lata temu, czego z jednej strony wymagała sytuacja a z drugiej po prostu praca odciągała mnie od myślenia o Elisabethcie. Jedynym problemem, który wynikał z sytuacji w której już od dłuższego czasu spałem po trzy, cztery godziny na dobę było to, że czasem zdarzało mi się przysnąć w niezbyt odpowiednim momencie. Do tego jeszcze cały czas ktoś czegoś ode mnie chciał, co szczerze mówiąc bardzo przeszkadzało mi w projekcie nowej organizacji królestwa, która bardzo ułatwiłaby mi kontrolę nad tak dużym obszarem. Wyszedłem właśnie z gabinetu żeby zanieść cały stos papierów do przejrzenia Syriuszowi ponieważ sam już ledwie dostrzegałem litery, a wszystkie fragmenty dopisane drobnym druczkiem były na tyle ważne że wolałem oddać część roboty przyjacielowi niż ściągnąć jakieś kłopoty na kraj. W tym właśnie momencie papiery rozleciały się a obok pojawiła się Luna, która pomogła mi zbierać papiery.
- Wybacz jednak jestem strasznie zajęty i nie mogę rozmawiać.- Powiedziałem po czym odszedłem w stronę gabinetu Syriusza.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz