Mijają sobie dni, miesiące i lata a ja dalej jestem sam. Znaczy się minął dopiero rok od mojego urodzenia ale no cóż. Z Shibu bardzo się przez ten czas zbliżyliśmy, a ja byłem już na sto procent pewny, że chcę z nią być. Zapewne część osób uznałoby za dziwne, to że zakochałem się we własnej siostrze jednak warto podkreślić to, że Shi nie jest moją rodzoną siostrą a jedynie przybraną więc nic na przeszkodzie nam nie stoi. Dość sporo czasu zwlekałem z wyznaniem jej moich uczuć bo dość sporo powyżej pół roku jednak gdy w końcu się przełamałem by to uczynić wybuchła ta wojna i znowu było trzeba odłożyć wyznania na później. Ojciec przydzielił mnie do grupy swoich osobistych strażników twierdząc, że mimo że to najbezpieczniejsze z zadań to i tak jest bardzo ważne i trudne do sprawowania. Szczerze mówiąc to miał rację bo strasznie trudno było go upilnować. Znika sobie gdzie chce i kiedy chce mając gdzieś swoją obstawę i wracając do obozu jakby nigdy nic z nowym jeńcem. Shibu została na zamku i miała zapewniać kontakt z naszą matką. Kiedy w końcu pojawiła się w obozie postanowiłem nie czekać dłużej. Spotkaliśmy się przed jej namiotem i postanowiłem wyznać jej to co od tak dawna zamierzałem.
- Shibu chciałbym Ci powiedzieć, że Cię kocham i pragnąłbym żebyś w przyszłości została moją żoną.
<Shibu?>
223 słowa
Akceptacja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz