wtorek, 8 maja 2018

Od Rin CD Neda

Gdy położyłam swoją głowę na cienkiej poduszce natychmiast szczelnie się owinęłam kołdrą. Ale nie mogłam spać, przynajmniej na tę chwilę. Ale tyle dobrego, że już nie płakałam. Wpatrywałam się cielęco w płachtę namiotu myśląc w międzyczasie co Ned miał na myśli. Po chwili jednak powieki zaczęły mi ciążyć i, wyczerpana płaczem, zasnęłam. Nie dręczyły mnie żadne koszmary, żadne wspomnienia i żadne wyrzuty sumienia. Jedynie wypełniało mnie przyjemne uczucie, że w końcu znalazłam kogoś, kto mnie pocieszy. Nie spałam jednak długo, bo nie byłam wcale zmęczona, jedynie potrzebowałam kilku głębokich oddechów by się uspokoić. Gdy się obudziłam, potrzebowałam trochę ruchu. Zaczęłam się krzątać po namiocie. Czasami patrzyłam się na wejście do mojego miejsca zamieszkania. Lecz za ktorymś razem zobaczyłam tam głowę jednego z dowódców. Prawie natychmiast rozpoznałam w nim Onura. Tiaaa, od niedawna uważam każdego dowódcę za mojego największego wroga. Szybko podbiegłam do psa i popchnęłam go w stronę najbliższego drzewa. Odurzony siłą uderzenia, walnął głową w gałąźi stracił przytomność. Zawlekłam go do namiotu jeńców, a potem wróciłam do mojego mieszkanka. Chwilę się krzątałam po kuchni, ale kilkanaście minut później ujrzałam Neda z jakimś workiem w ręce. Popatrzyłam najpierw na worek, potem na Neda.
- Zabójca twojej siostry nie żyje - powiedział po chwili. Przez jakiś moment patrzyłam na niego zszokowana. Nie mówiłam nic, tylko rzuciłam mu się na szyję. Stałam, nie odzywając się, niczym skamieniała.
- Popraw mnie jeżeli się pomylę... Zabiłeś dowódcę bym poczuła się lepiej i by pomścić śmierć mojej siostry? - zapytałam.
<Ned?>


Onur wzięty do niewoli


wszystko potem poprawię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz