środa, 2 maja 2018

Od Rin CD Neda

Odwróciłam głowę w stronę, skąd nadciągał głos. Zobaczyłam Eddarda i chcąc nie chcąc uśmiechnęłam się. Nie mogłam się powstrzymać, ani również nie chciałam się powstrzymywać. Eddarda znałam parę minut, a ja już czułam jakbyśmy się znali od lat.
- Całkiem znośnie. Nie powiem, żebym jakoś specjalnie się się wyróżniła ani coś... Ja zdecydowanie wolę ataki z zaskoczenia i z ukrycia, w końcu jestem szpiegiem, więc ukradkowe przemykanie się między obiektami zdecydowanie mi najbardziej odpowiada. W ogóle nie jestem jakoś specjalnie wyszkolona do takich ataków, jak na przykład wojownicy... - nagle zamilkłam. Echh, znowu to zrobiłam, znowu dałam się ponieść - Wybacz, nawet odpowiedź dla tak prostego pytania potrafię dłużyć w nieskończoność - ukryłam twarz w dłoniach, by jakoś zamaskować szerzące się na moich policzkach rumieńce. Miałam wrażenie, że jeszcze kilka stopni i spłonę niczym magiczny feniks.
- Nie martw się, mówiłem przecież, że mi to nie przeszkadza - usłyszałam głos Eddarda, który brzmiał nadzwyczaj kojąco i uspokajająco. Westchnęłam, uniosłam głowę i oparłam się o bardzo cienki drążek podtrzymujący całą konstrukcję namiotu. Wciągnęłam głośno powietrze, a zaraz potem je wypuściłam ze świstem. Panowała cisza, ale nie była ona niezręczna. Raczej przyjemna. Oczywiście nie mam na myśli tego, że nie lubię rozmawiać z Eddardem, ale po prostu ta cisza była inna niż wszystkie inne. Wiem, że to trochę dziwne oceniać jakość ciszy między wypowiedziami. Ale raczej nikt nie lubi tej niezręcznej ciszy, podczas której osoby rozmawiające zastanawiają się co mają dalej powiedzieć? Podczas tej ciszy, nie było czuć żadnej ciężkiej atmosfery. Nagle tę magiczną chwilę przerwał chrzęst. Czujnie wypatrywałam zagrożenia, a gdy dźwięk się powtórzył bez słowa skierowałam się w jego stronę. Szybko przemknęłam między zaroślami wkrótce odnajdując źródło hałasu. Oto jeden z dowódców - Ülkü, stał i wpatrywał się we mnie z nienawistnym spojrzeniem w oczach. Zawsze to samo... Dowódca jest rozjuszony, tym, że dał się zauważyć, więc za chwilę będzie na mnie szarżować, prawdopodobnie z jakimś ostrzem w ręku. I mój alternatywny bieg wydarzeń się sprawdził - Ülkü podbiegł do mnie, zrobiłam szybki unik, a gdy się zatrzymał, uderzyłam do łokciem w skroń, dla pewności dobiłam rękojeścią mojego podręcznego sztyletu. Dowódca osunął się na ziemię, a gdy już widziałam, że nie ma zagrożenia, chciałam wrócić powiadomić straże o nieprzytomnym dowódcy. Ale gdy się odwróciłam zobaczyłam Eddarda, który się we mnie wpatrywał.
- Wybacz, nie zauważyłam cię... J-jak długo tu stałeś? - zapytałam usilnie próbując zapanować nad drżącym głosem. Jestem ciekawa, ale jednocześnie obawiam się co teraz sobie pomyśli o mojej osobie. Czy to normalne?

<Ned?>

414 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz