Rozmawianie o wojnie nie było niczym przyjemnym. Przypominała mi się moja dawna sfora, a przy tym i rodzeństwo. Usiadłam razem z nim na ławce myśląc o mojej starej rodzinie. Po jego pytaniu przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć. Zdenerwował mnie jak nikt wcześniej. Jak możesz wyznawać miłość komuś kogo kompletnie nie znasz, w dodatku jest już ktoś kto mi się podoba.
- Ciebie chyba powaliło. Zakochałeś się w kimś kogo nie znasz? Nie rozśmieszaj mnie. Nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, a co najmniej ja w takową nie wierzę. Nawet nie wiesz kim jestem, co lubię i skąd jestem. Jestem dla ciebie praktycznie nieznajoma, a ty mi kurwa wyznajesz swoja miłość. - z każdym słowem coraz bardziej warczałam, a mój głos był bardziej oziębły. Byłam morderczynią, bratobójczynią, a on bez niczego mi wyjeżdża z czymś takim. - A może tobie chodzi o to, że pochodzę z rodziny królewskiej? - dodałam już spokojniej, ale nadal wściekła.
<Piorun?>
155 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz