Rose powiedziała, że teraz idzie spróbować wrócić do swojego byłego chłopaka, więc pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoje strony. Ja poszedłem do lasu i znalazłszy jakiś patyk, samodzielnie zacząłem trenować szermierkę. Nagle usłyszałem jakieś szelesty. Przestraszyłem się, ale przypomniał mi się cytat z mojej ulubionej książki: "Trzeba sprostać własnym lękom, a one ulotnią się niczym mgła w promieniach słońca.". Zacisnąłem więc zęby i powoli udałem się w stronę hałasów. Zobaczyłem Rose na skraju jakiejś głębokiej rozpadliny.
- Co się stało? - spytałem.
- Mihnea powiedział, że nie ma szans - zapłakała.
- Wiesz, chyba naprawdę nie ma szans - mruknąłem zakłopotany. - Bo... Wiesz... On jest zaręczony z moją siostrą.
<Rose?>
111 słów
- Co się stało? - spytałem.
- Mihnea powiedział, że nie ma szans - zapłakała.
- Wiesz, chyba naprawdę nie ma szans - mruknąłem zakłopotany. - Bo... Wiesz... On jest zaręczony z moją siostrą.
<Rose?>
111 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz