- No cóż. - połknęłam łzy. Zależało mi na związku z Mihneą.
- Taki jest los, ale na pewno znajdziesz sobie kogoś innego. - najwyraźniej prubował mnie pocieszyć.
- Może masz rację. - podniosłam głowę i popatrzyłam na niego.
- Pójdziemy do zamku? - uśmiechnął się wskazując las i ścieżkę.
- Dobrze. - po czym obydwaj weszliśmy do lasu trzymając się za ręce. Kiedy byliśmy już na zamkowych korytarzach, Reimmstein otworzył drzwi do swojej komnaty.
- Panie przodem. - delikatnie się ukłonił.
- O, dziękuję. - zarumieniłam się i przekroczyłam próg. Usiedliśmy na łóżku.
- Co robimy? - zapytałam się.
- A co ty by chciałaś robić? - podsunoł się w moją stronę.
<Reimmstain?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz