- Bo widzisz Rin ja się w tobie zakochałem. Od kiedy Cię zobaczyłem moje serce bije tylko dla Ciebie - usłyszałam, a po początkowym zmrożeniu zalała mnie fala gorąca. Stałam jak wryta, nie wiedząc co mam powiedzieć, czy zrobić, jak w ogóle mam zareagować. Po chwili myślenia, popatrzyłam Nedowi w oczy, starając się w nich oddać obraz pełen miłosnego uniesienia, czyli tego co właśnie czułam. Chciałam by zobaczył w nich oddanie i miłość. Znałam go krótko, ale już po kilku minutach odczuwałam radość ze spotkania jego osoby gdziekolwiek. Tyle, że... niby jak ja mam to powiedzieć? Już, już otwierałam usta by powiedzieć wszystko, co mi leży na sercu, ale usłyszałam trzask ognia oraz poczułam zapach zwęglonego jedzenia. Z trudem powstrzymałam się od fuknięcia. Czar prysł i to w najgorszym możliwym momencie. Niechętnie ruszyłam, by zdjąć kolację z ognia, po czym usiadłam na prowizorycznym krześle. Popatrzyłam na Neda i dałam mu znak, by usiadł na drugim, znajdującym się obok mnie. Basior uczynił to, a ja zaczęłam wpatrywać się w ognisto pomarańczowe płomienie.
- I co masz zamiar zrobić, po tym, co ci powiedziałem? - zapytał Ned z lekką urazą w głosie. Uśmiechnęłam się smutno, ale nie odwróciłam wzroku.
- Po prostu... nie ma takich słów co mogłyby zobrazować, co mi siedzi w głowie. Czy to nie jest zabawne? Kiedy potrzebuję swojej umiejętności opowiadania, ona nagle znika, a jak chce z całych sił ją ukryć... ona objawia się kompletnie niepotrzebnie. Czyż to nie jest zabawne? Swoją drogą, przez całe życie myślałam, że nie mam już nadziei na znalezienie kogoś, z kim mogłabym żyć. Wyobrażałam sobie milion alternatywnych scenariuszy, niektóre pochodzą z czasów, kiedy byłam szczeniakiem. A teraz, kiedy wszystko czego chciałam, stało się, nie mogę się wysłowić - zaśmiałam się krótko, nadal myśląc nad tym, co mam zrobić za chwilę - To nie jest łatwe, od razu rzucić się na głęboką wodę i wyznać, że... - głos mi się załamał. Czemu miłość musi być taka trudna? Pomyślałam, że może łatwiej, to będzie wyrazić gestem, niźli plątać się w słowach bez ładu i składu. Tak więc, pod wpływem szaleńczego natchnienia niepewnie chwyciłam spoczywającą na udzie Neda rękę i przyłożyłam ją do lewej strony mojej klatki piersiowej.
- Cz-czujesz? Ono również bije tylko i wyłącznie dla Ciebie... - w końcu. Co za przyjemne uczucie ulgi, że w końcu powiedziało się coś, co chciało się powiedzieć od dawna, ale nie wiedziało się jak.
<Ned?>
398 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz