- Co się stało? - spytałam się króla, gdy wychodził z komnaty swoich dzieci.
- Tęsknię za mamą. - w jego oczach zaczynały się zbierać łzy.
- Muszą bardzo cierpieć. - westchnęłam.
- Mogę Pana nazywać po imieniu? - spytałam się patrząc w jego oczy.
- Tak, mów mi Vlad. - mrugając próbował powstrzymywać łzy.
- Muszę wrócić do pracy. Słyszałem że jesteś malarką? Skoro się nudzisz to namaluj jakiś obraz. - zaproponował, idąc do biura.
- Dobrze. - poszłam do mojej komnaty po sztalugę i różne inne rzeczy mi potrzebne. Miałam zamiar namalować pejzaż. Kiedy wyniosłam wszystko na podwórze zaczęłam malować. Na początku zbytnio i to nie wychodziło, ale później szło coraz lepiej. W końcu kiedy skończyłam wniosłam wszystko spowrotem na górę. Zostawiłam obraz do wyschnięcia. Wychodząc z komnaty spotkałam Vlada.
<Vlad?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz