niedziela, 13 maja 2018

Od Vlada Cd Shila

- Nic się nie stało.- Mruknąłem nawet nie podnosząc głowy znad papierów. Znowu zaczęły się one piętrzyć mając za nic to, że nie byłem w stanie ich wypełniać. Zdenerwowany rzuciłem pióro na biurko powodując tym samym powstanie całej masy kleksów. Szybko złapałem za bibułkę, której używałem do osuszania nadmiaru atramentu z dokumentów i starłem je. Nagle, nawet nie pukając, do gabinetu wpadła jedna z opiekunek zajmujących się moimi dziećmi. Szybko się ukłoniła i stanęła na wprost mnie.
- Panie jesteś nam pilne potrzebny... Dzieci...- Powiedziała jedynie i wybiegła. Momentalnie zerwałem się na równe nogi i ruszyłem do drzwi.
- Wybacz Shila jednak muszę iść.- Powiedziałem po czym zamknąwszy gabinet pobiegłem do komnaty, w której czas spędzały młodsze szczenięta. Kiedy tylko tam wszedłem powitał mnie płacz dwunastu szczeniąt.
- Co się stało?- Zapytałem zdziwiony.
- Tęsknią za matką, ojcze.- Powiedziała Aleera kołysząc w ramionach jednego z braci. Wcale się im nie dziwiłem. One przeżywały to silniej niż ja. Szybko zebrałem szczenięta na łóżku, pocieszyłem, wyjaśniłem im co się stało z ich mamą i zacząłem opowiadać im bajki. Po jakimś czasie szczenięta zasnęły a ja wyszedłem z ich komnaty cicho zamykając drzwi. Strasznie się zdziwiłem kiedy zobaczyłem Shilę, stojącą obok nich.
<Shila?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz