Ostatni szturm... Ostatni szturm i będziemy mogli zakończyć tą wojnę. Przygotowaliśmy się do natarcia i ruszyliśmy. Tym razem pchnąłem do ataku wszystkie moje siły. Chciałem wracać już do żony i dzieci więc dość już tej zabawy w kotka i muszkę. Atak przebiegał sprawnie i już po kilku godzinach rozgromiliśmy i wzięliśmy do niewoli wszystkich wojowników.
- Teraz wracamy do zamku. Muszę w końcu zobaczyć się z żoną.- krzyknąłem i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Do zamku dotarliśmy wieczorem. Wszyscy witali nas jak zwycięzców uśmiechając się i gratulując nam. Nigdzie jednak nie było ani Elisabethy, ani Elheminy ani młodszych dzieci.
- Gdzie moja żona?- Zapytałem jednego z byłych doradców mojego ojca, który był już za stary by walczyć razem z nami.
- Panie...
- Gdzie?! Coś się stało?
- Panie... - Coś się stało a oni nie chcieli mi nic powiedzieć. Nie czekając na dalsze wyjaśnienia pobiegłem do naszej komnaty. Popchnąłem drzwi, które otworzyły się z głośnym hukiem. W pokoju stało kilku kapłanów i medyk. Podszedłem na łóżka na którym leżała Elisabetha.
- Ona nie żyje panie...- Ktoś położył mi dłoń na ramieniu jednak strząsnąłem ją i podszedłem do ukochanej.
- Elisabetha... Proszę obudź się...- Wyszeptałem biorąc ją w ramiona. Nie to nie możliwe... Ona żyje, musi żyć... Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy, które skapywały na martwą twarz mojej żony.
- Panie... Królowa popełniła samobójstwo... Nie możemy jej pochować...- Powiedział jeden z kapłanów.
- Dlaczego? Przecież nie było powodu... Pochowacie ją, tak jak należy. Nie obchodzi mnie, że nie możecie. Pochowacie zgodnie z tradycją...- Warknąłem wpatrując się w moją ukochaną.
- Nie możemy... Zabiła się... Wyskoczyła z balkonu...- Kapłan próbował się tłumaczyć jednak mu to nie szło za bardzo.
- Pochowacie ją!- Krzyknąłem nie zwracając uwagi na nic.
- Ona się nie zabiła... Zamordował ją brat Mehmeda, Hasan.- Z jednego kąta komnaty dobiegł mnie głos Draculi. Kiedy tylko usłyszałem te słowa wstąpił we mnie niepohamowany gniew.
- Gdzie on jest?- Zapytałem spoglądając w zielone oczy wampira, który właśnie pojawił się przede mną.
- Czeka związany na Ciebie przed wejściem.- Wampir spuścił wzrok i wtedy dostrzegłem jak po jego policzku spływa jedna łza...
- Zajmijcie się pochówkiem mojej żony...- Poleciłem po czym położyłem ciało Elisabethy na poduszkach i pocałowałem jej zimne usta po czym wyszedłem. Dwóch strażników trzymało nieprzytomnego Hasana za ramiona.
- Co zrobić z jeńcami?- Zapytał Wilk spoglądając na mnie.
- Na pal... Wszystkich...- Powiedziałem i ruszyłem dopilnować egzekucji a z moich oczu wciąż wypływały łzy. Obiecałem Mehmedowi krew, więc będzie ją miał. Egzekucję skończyliśmy kilka dni później. Osobiście wbiłem na pal wszystkich członków rodziny Mehmeda. Elisabetha została pochowana tak jak nakazywała tradycja, spoczęła w naszym rodzinnym grobowcu.
- Gales... Powiedz wszystkim, że tego, kto przyprowadzi mi żywego Mehmeda czeka niemała nagroda.- Mruknąłem spoglądając w dal. On nie mógł już chodzić po tej ziemi, nie po tym co mi zrobił. Nie po tym jak jego brat zamordował moją żonę. Gdyby nie Dracula moja żona nie mogłaby nawet zostać godnie pochowana. Ukryłem twarz w dłoniach i zacząłem płakać. Nic innego mi nie pozostało. Nagle ktoś wszedł do sali tronowej jednak nie przejąłem się tym. Miałem już dość... Co z tego, że wygraliśmy wojnę, skoro osoba, którą kochałem ponad wszystko już nie żyje?
<Ktoś?> Wiem, że Rin chciała...
531 słów
Wszyscy dowódcy zostali wzięci do niewoli podczas ostatniego szturmu. Wymknąć się udało się jedynie Hasanowi, najmłodszemu bratu Mehmeda, który zamordował królową. Wszyscy jeńcy zostali wbici na pale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz