sobota, 7 kwietnia 2018

Od Amane CD Xena

Pierwsze promienie słońca wpadły przez okno i połaskotały mnie po twarzy. Przebudziłam się i wstałam, gdyż wiedziałam, że nie będę potrafiła ponownie zasnąć. Przejrzałam swoje ubrania i wybrałam coś odpowiedniego na dziś. Zapowiadało się, że tego dnia będzie piękna pogoda. Po ubraniu się i ogólnym uszykowaniu skierowałam swe kroki do stołówki, gdzie szybko zjadłam jakieś śniadanie. Następnie upewniłam się, czy alfa lub ktoś inny nie ma dla mnie żadnych zadań. Może i stanowisko delty nie było aż tak wysokie rangą i wymagające, ale to nie oznaczało, że mogłam ignorować swoje obowiązki. Nie zapowiadało się jednak, aby ktokolwiek miał dziś do mnie jakąś sprawę, dlatego postanowiłam udać się na spacer. Jedynie alfie powiedziałam, że idę do świata ludzi, na wypadek gdyby mnie szukał. Od razu po przedostaniu się z Między Świata skierowałam się w stronę jeziora Vidraru. Trochę ryzykowałam, że spotkam w ten sposób ludzi, dlatego musiałam na powrót przyjąć swój pierwotny wygląd. Nie żebym jakoś specjalnie tego nie lubiła. Zmienienie się w czworonożnego wilka pozwalało mi poczuć lepiej więź z przodkami, którzy w końcu spędzali tak całe swoje życie. Kiedy dotarłam nad jezioro, przeszłam się trochę po jego brzegu, a następnie skierowałam wzdłuż rzeki Arges do Ruin Zamku Poenari. Mogłam na spokojnie podziwiać widoki i to, jak przyroda budzi się do życiu w ludzkim świecie. Niestety, nie mogłam podejść zbyt blisko zamczyska, gdyż kręcili się tam ludzie. Moje pojawienie zrodziłoby zapewne niemałe zamieszanie, dlatego czym prędzej zawróciłam w inną stronę. Ponownie szłam wzdłuż rzeki, która znajdowała się teraz po mojej prawej stronie. Po lewej rosły gęste zarośla, pokryte jak na razie tylko pąkami, z których już niedługo rozwiną się liście i kwiaty. Wtem do moich uszu dotarły odgłosy walki, a do nozdrzy zapach niedźwiedzia i wilka, wymieszany dodatkowo z odorem krwi. Nie zastanawiając się, rzuciłam się w stronę, z której dobiegały hałasy. Ktoś mógł potrzebować pomocy, a jeśli byłby to członek sfory, tym bardziej powinnam mu pomóc. Zanim jednak znalazłam się na miejscu, odgłosy zdążyły już ucichnąć. W końcu za którymś zakrętem moim oczom ukazał się niezbyt ciekawy widok. Na ziemi leżał martwy niedźwiedź. Na początku wystraszyłam się, ale jak tylko okazało się, że zwierz nie żyje, poczułam ulgę. Zastanowiło mnie jednak, kto za tym stał. Rozejrzałam się wokoło i dostrzegłam ślady wilka. Bez zastanowienia ruszyłam na spotkanie z tajemniczym osobnikiem, który sam poradził sobie z takim przeciwnikiem. Może i niedźwiedź był wychudzony, ale to dalej był niedźwiedź. W końcu do moich uszu dotarł odgłos stawiania łap na ziemi. Zrozumiałam, że jestem już blisko odnalezienia szukanego osobnika. Skryłam się za grupą iglastych drzew. Prześwity między ich gałęziami pozwoliły mi dostrzec czarną, wilczą sylwetkę. Wtem wiatr zmienił kierunek i zawiał tak, że osobnik ten z łatwością mógł mnie wyczuć, co też się stało.
-Kto tam?-zapytał damski głos, odwracając się w moją stronę. Postanowiłam wyjść z ukrycia.
-Ja-powiedziałam i obrzuciłam wilczycę szybkim, aczkolwiek dokładnym spojrzeniem.-Nazywam się Amane i jestem deltą w Sforze Radu I-dodałam nie bez dumy. Następnie spojrzałam na wilczycę pytającym wzrokiem.
-Jestem Xena-powiedziała miło, ale jednocześnie dość chłodno. Widocznie nie zrobiłam na niej wielkiego wrażenia, ale nie obchodziło mnie to zbytnio.
-To ty zabiłaś tego niedźwiedzia?-zapytałam, w końcu to mnie najbardziej interesowało.
-Tak-odparła obojętnym tonem Xena.
-Jestem pod wrażeniem. Mało komu udałoby się przeżyć spotkanie z tym zwierzęciem, a co dopiero je zabić.
<Xena?>

543 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz