Postanowiłam że wybiorę się na spacer. Mam nadzieję że to mnie uspokoi. Może nawet coś upoluje. Mimo że było już popołudnie słońce nadal świeciło. Nie zapowiadało się że ma przyjść deszcz, a nawet gdyby tak było nie zrezygnowałam by z spaceru. Weszłam do środka lasu. Było tam mnóstwo gałęzi które leżały na ziemi. Nagle moim oczom ukazała się biała Wadera. Coś do siebie powiedziała, ale nie usłyszałam co. Próbowałam się do niej zbliżyć tak żeby mnie nie usłyszała ani zobaczyła. Gdy po cichu szłam do niej niechcący nadepnęłam na jeden z patyków. Wadera nastawiła uszy.
- Przeklęte patyczaki!- krzyknęłam spoglądając na połamany chrust. Teraz na pewno mnie usłyszała.
<Rin Kagamine?>
108 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz