Trochę dziwne się tu czułam. Nikt nie walczył o własne przeżycie, a wręcz przeciwnie. Wszyscy pomagali sobie nawzajem. Kompletnie tego nie rozumiałam, jak można aż tak sobie ufać. Siedziałam właśnie pod drzewem i obserwowałam moje przybrane rodzeństwo. Bawili się jak to szczeniaki, jednak wystarczyło by ugryźć parę centymetrów dalej, albo mocnej zacisnąć szczęki i już by było po rodzeństwie. Ale nie oni to nazywali zabawą, kiedy dla mnie tak wyglądała szansa na dostanie imienia i szansy bycia członkinią mojej sfory. Kiedy tak ich obserwowałam usłyszałam, jak ktoś idzie w moją stronę.
- Coś Cię gryzie?- spytał mój przybrany ojciec. Spojrzałam więc na niego. Był on wilkiem, w dodatku alfą tego stada. Przygarnął mnie i nazwał własną córką, przygarną morderczynie. Przez chwile zaskrzliły mi się oczy, jednak powstrzymałam łzy. Nie mogłam przy nim płakać, po prostu nie i tyle.
- Nic takiego Vlad-san - odpowiedziałam znowu patrząc na moje rodzeństwo. - Zastanawiam się tylko, jak możecie nazywać to zabawą. - powiedziałam wskazując na bawiące się szczeniaki. Nie zwracałam zbytnio uwagi kto dokładnie tam się szamocze. Jak na razie jedynie Vlad wiedział o moim dawnym życiu. Obiecał jednak, że nikomu nie powie i jak na razie dotrzymał tajemnicy. Conajmnjej tak mi wiadomo.
- Onii-san Gomen'nasai - powiedziałam cicho, tak że tylko Vlad był w stanie mnie usłyszeć. Mówiąc to zamknęłam oczy. Często przepraszałm mojego brata, który stracił życie przeze mnie i zawsze robiłam to w moim ojczystym języku.
< Vlad-san?>
236 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz