Spacerowałem sobie spokojnie po lesie otaczającym zamek. Miałem już dość siedzenia w moim biurze i po nawrzeszczeniu na Sokratesa i Peryklesa (To nikogo nie powinno dziwić. W końcu z tą dwójką już od dawna mam na pieńku) udało mi się wyrwać z zamku. Musiałem pooddychać świeżym powietrzem i zebrać rozbiegane myśli. Nagle zauważyłem jakiegoś psa, który strasznie dziwnie się zachowywał. Postanowiłem sprawdzić czy nie potrzebuje jakiejś pomocy. Kiedy jednak zbliżyłem się do niego na odległość kilku metrów coś mu wypadło a sam pies pobiegł w nieznanym mi kierunku.
- Hej zaczekaj! Coś Ci wypadło.- Krzyknąłem za nim jednak nie zatrzymał się. Podszedłem do tajemniczego przedmiotu i podniosłem go. Okazało się, że był to amulet. Pies, który go upuścił rozpłynął się w powietrzy, nie miałem nawet pojęcia gdzie miałbym go szukać. Schowałem znalezisko do kieszeni i ruszyłem do Merlina. Nie zamierzałem zatrzymać tego amuletu, coś mi mówiło, że nikt nie powinien go używać ponieważ mogłoby to być niebezpieczne. Merlin jak zawsze krzątał się po Infirmerii pomagając chorym. Kiedy powiedziałem mu o amulecie poprosił mnie do swojego gabinetu. Chwilę oglądał moje znalezisko po czym położył je na stole i spojrzał na mnie.
- Znalazłeś bardzo niebezpieczny przedmiot. Prawdopodobnie ktoś go podłożył żeby wyrządzić nam jakieś problemy. Zaraz zajmę się jego zniszczeniem. Myślę, że to Mehmed mógłby przysłać nam swojego agenta.- Powiedział szaman na co ja kiwnąłem głową. Prawdopodobnie miał rację.
Nie mam co robić - piszę questy
20 monet i doświadczenia + Vie + 50 monet i pkt. doświadczenia (Luxe, Pratique)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz