Sprawy państwowe pochłaniały mnie bez reszty. Moje dnia musiałem dzielić na dwie części: dla polityki i wypełniania papierków i dla Elisabethy przy czym każdego dnia spędzałem coraz mniej czasu z narzeczoną. Papiery, które musiałem przejrzeć cały czas układały się w coraz większe góry mimo że poświęcałem im strasznie dużo czasu. Nie raz już zdarzało się, że po tym jak Elisabetha poszła spać ja wychodziłem z komnaty i gnałem do gabinetu żeby popracować kilka godzin. Tym razem również tak zrobiłem. Moja narzeczona usnęła bardzo szybko, Lunaver potrafiła porządnie zmęczyć. Około dziesiątej w nocy kolejny raz pognałem do gabinetu by trochę nadrobić robotę. Tym razem wyszedłem dopiero o szóstej rano kiedy poszedłem się przebrać i dać Eli buziaka na dzień dobry. Na siódmą mieliśmy zaplanowane spotkanie rady. Niestety tym razem nie byłem w stanie się na nim skupić. Najpierw przez blisko pół godziny Sokrates gadał o jakimś temacie, jakim nie mam pojęcia bo nie dałem rady zwrócić na niego dostatecznej uwagi. W którymś momencie musiałem chyba przysnąć ponieważ w jednym momencie przyglądałem się marudzącemu doradcy mojego ojca a w następnej już patrzyłem na usiłujących dobudzić mnie Galesa, Wilka, Krystiana i Peachy Woman. Darli się przy tym niemiłosiernie ale zmęczenie chyba tak dało mi się we znaki, że marnie im to szło.
<Peachy?>
209 słów + 50 monet i pkt. doświadczenia (Luxe, Pratique)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz